W zeszłym roku zastanawiałem się nad kredytem mieszkaniowym, jedną z ważniejszych kwestii do rozważenia była oczywiście waluta kredytu. Początkowo byłem niemal zdecydowany na jeny, jadnak po dłuższych zastanowieniu zdecydowałem się na popularniejsze euro.
Po pierwsze dlatego, że jeny, co by nie mówić, są dla nas walutą poniekąd egzotyczą, nawet w ofercie banków najcząściej spotyka się kredyt w EUR, USD, czy CHF. Poza tym, mam nadzieję, że niebawem dołączmy do UE, dzięki czemu ryzyko kursowe zostanie wyeliminowane. |